- Rozgość się. - powiedziałam, delikatnie unosząc lewy kącik ust w uśmiechu. Poszłam po szklanki, kieliszki i tym podobne. Gdy wróciłam, Dylan postawił na stole białe wino, oraz mnóstwo chipsów. Położyłam kieliszki na stole i usiadłam na fotelu.
- Dylan, błagam. Byłam dzisiaj na siłowni, a ty chcesz mnie faszerować chipsami? - zapytałam błagalnym tonem.
- No co, kto mi zabroni? - zaśmiał się. Spojrzał na zegarek. - Pytałaś, czy spotkamy się jutro. No i masz odpowiedź. - znów się tajemniczo uśmiechnął.
- Idealny moment wybrałeś, wiesz? - pokazałam mu język. Wziął butelkę z winem i nalał nam do pełna. Wzięłam kieliszek, chłopak zrobił to samo. Stuknęliśmy się kieliszkami.
- Twoje zdrowie. - uśmiechnął się i napił łyk wina. Przez resztę nocy zapewne piliśmy, ale nic kompletnie z tego nie pamiętałam.
Obudziłam się rano na kanapie z okropnym bólem głowy. A raczej... Obudził mnie dzwoniący telefon. Spojrzałam na niego. Dylan. Zmrużyłam oczy i odebrałam.
- Halo...? - wydukałam, ziewając.
- Zbieraj się i idziemy na konie. - powiedział tak, jakby to on o wszystkim decydował. Spojrzałam na zegarek.
- Powariowałeś?! Jest dziewiąta rano! Siedzieliśmy do jakiejś piątej nad ranem. Zadzwoń do mnie za trzy godziny. - odpowiedziałam z wyrzutem. Usłyszałam śmiech w słuchawce.
- Ja jakoś wstałem bez problemu. Przyjeżdżam po ciebie za pół godziny. I nie mam zamiaru widzieć cię w łóżku. - odparł stanowczo i rozłączył się, nim zdążyłam wygłosić mu mowę o tym, że pół godziny to jest za mało. Rzuciłam telefon na stół i przykryłam głowę poduszką. Zaraz jednak wstałam się ogarniać. Co ten chłopak ze mną robił... Kiedyś przez niego zwariuję do reszty. Pobiegłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Potem poszłam do pokoju się w coś ubrać. Zostało mi dziesięć minut... Szybko wyjęłam coś z szafy.
Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos. A byłam... Yhm... Jak to powiedzieć... Bez koszulki? On to miał wyczucie czasu.
- Będziesz jeździć w szpilkach? - zapytał i łobuzersko się uśmiechnął.
- Dylan! Nie widzisz, że jeszcze się nie ubrałam?! - syknęłam i wypchnęłam go z pokoju, zasłaniając się koszulką. Gdy już się ubrałam pokazałam mu środkowy palec.
- Ej... Nieładnie tak. - zaśmiał się.
- I kto to mówi... - prychnęłam, odwracając wzrok. Założyłam ręce na piersi udając, że mam focha. A może to nie było udawane?
Dylan?