Od Agnes Cd. Szymona

Trochę zmarszczyłam brwi na przejęzyczenie Szymona, jednak nie przejęłam się tym- tylko się pomylił. Strażacy, powiada? Będę musiała im podziękować! Tylko skąd będę wiedziała, który mnie uratował..?
-Będę musiała podziękować mojemu wybawicielowi!-Tu uśmiechnęłam się szeroko, jednak szybko przypomniałam dobie jedno z pytań, które ciągle mnie męczyło.- Czy...czy ktoś jeszcze ucierpiał?- Spytałam, a uśmiech zniknął mi z twarzy. Chłopak wydawał się być zmieszany. Miałam wrażenie, że boi się prawdy, ale sama już nie wiem. A jeśli... jeśli ktoś tam umarł?! Szymon tkwił w zamyśleniu, co chwile otwierając usta, chcąc coś powiedzieć, jednak szybko je zamykając. Czy prawda była aż taka straszna, że nie chciał mi powiedzieć? A może ucierpiał ktoś z jego rodziny?
-Nie musisz mówić jak nie chcesz... Nie naciskam.- powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się lekko. W tym momencie do sali wmaszerowała doktor Bell. Pchała jakiś wózek. Ach tak, ja poprosiłam o jedzenie!
-Widzę, że masz gości!- Uśmiechnęła się do nas obojga i wychodząc oznajmiła, że nie będzie przeszkadzać.
Szymon?