Od Agnes

Szłam powoli, starając się utrzymać zaciekawioną otoczeniem Mortem jak najbliżej siebie. Chociaż nie poruszała tak szybko, czasem oddalała się na tyle, bym musiała przepraszać przechodni za mojego psa włażącego im pod nogi. Przywołałam suczkę do siebie, chcąc jednocześnie podnieść się na duchu, że kogoś tu jednak znam. Pokornie zbliżyła się, jednak nie wytrzymała długo w takiej pozycji- potruchtała przed siebie, a ponieważ skupiłam mój wzrok w jakiś punkt w oddali, pociągnęła mnie za sobą, prawie wprawiając o zawał serca. Zaśmiałam się, chcąc dodać sobie otuchy. Ludzie wokół wydawali się na mnie patrzeć jak na wariatkę. Nic sobie z tego nie zrobiłam, nawet nie zareagowałam jakoś specjalnie.
-Mortem!- Zawołałam, gdy suczka zaczęła biegnąć przed siebie, wyrywając mi końcówkę smyczy z dłoni. Pognałam za nią, wdając się w szaleńczy pościg. Z jednej strony bałam się, że ją zgubię, z drugiej sytuacja mnie bawiła, sama nie wiem czemu. Po prostu wyobraziłam sobie siebie przepychającą się pośród zapchanego chodnika w stronę suczki, z uśmiechem na twarzy. Zaczęłam cicho chichotać opanowałam się dopiero, gdy zauważyłam moją Mortem przy nieznajomej mi osobie, głaszczącej ją po łbie i wyszukującej właściciela psa w tłumie- czyli mnie.
Ktoś?