Od Live - Do Dylana (CD)

- Nad niczym. - odparłam, spuszczając wzrok. Wydawałoby się, że chłopak nie odpuści tak łatwo i zaraz zaczął mnie zasypywać lawiną pytań.
- Wybacz, Live ale nie jestem ślepy. - zaśmiał się. Nic nie odpowiedziałam, z głową nadal spuszczoną w dół. Spróbowałam wymyślić coś na poczekaniu.
- Zastanawiałam się... Idziemy na spacer? - zapytałam, podnosząc głowę. Zmrużyłam brew, próbując analizować, czy się nabrał.
- Wiem, że nie o to ci chodziło, ale okej. Tylko się ubiorę. - odpowiedział, idąc do pokoju. Odetchnęłam z ulgą i poszłam się przebrać. Nim się obejrzałam, Dylan stał już u progu drzwi i czekał, aż ubiorę trampki. Wzięłam jeszcze torbę i wyszłam, udając uśmiech.
- Tak w ogóle... To gdzie idziemy? - spytał, rozglądając się.
- Do lasu. - odparłam obojętnym tonem. Schyliłam się, by podnieść dwa kijki wyglądające zupełnie jak te, którymi chłopak uczył mnie walczyć. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Co ty knujesz? - spojrzał na mnie lekko podejrzliwie, uśmiechając się.
- Łap. Poduczysz mnie jeszcze. - uśmiechnęłam się ironicznie. Obkręciłam patykiem w okół palców i stuknęłam nim o ziemię.
- A proszę to gdzie? - wyszczerzył się sarkastycznie w moją stronę. Zatrzepotałam rzęsami i przechyliłam głowę, robiąc oczy szczeniaczka. - Okej, wygrałaś. Zaczęliśmy walczyć. Rzecz jasna, że to chłopak wygrywał, w końcu uderzyłam go, a on przytrzymał mnie i moje ręce od tyłu. 
- Jesteś zbyt agresywna. - stwierdził, nie puszczając mnie. Przygryzłam wargę i sarkastycznie się uśmiechnęłam.
- Dobra, wiem co sobie teraz o mnie pomyślisz. - powiedziałam, na co zareagował zupełnie z zaskoczeniem, ale nie zdążył nic powiedzieć. Odwróciłam się, wyrywając się z jego ramion i impulsywnie go pocałowałam. Nie spodziewałam się niczego więcej, niż tego, że mnie odepchnie i wyśmieje. Ale powiedziałam sobie Nie ma ryzyka, nie ma zabawy!


Dylan?