Od Live - Do Dylana (CD)

 Pokazałam mu język i usiadłam na podłodze. Chłopak podał mi rękę, po czym złapałam ją, a on gwałtownie mnie podniósł i przycisnął do siebie, całując. Odwzajemniłam pocałunek, lecz specjalnie upaprałam go sztuczną krwią i uciekłam na drugi koniec pokoju.
- Ej! - krzyknął i zaczął mnie gonić. Pobiegłam za kanapę, Dylan jednak przeszedł przez nią i złapał mnie od tyłu, łaskocząc. 
- DOBRA! PUŚĆ MNIE! SORRY! - wydarłam się, żeby mnie wypuścił. 
- Chciałaś, żebym dostał zawału? - zapytał, puszczając moje ręce. Uśmiechnęłam się łobuzersko, po czym uniosłam jedną brew.
- Może. Ale nie przesadzasz z tym zawałem? - założyłam ręce na piersi.
- Coś ci chyba nie wyszło. Jakbyś się nie śmiała to bym może uwierzył. - odparł, sarkastycznie się do mnie szczerząc.
- Następnym razem mi się uda. - wystawiłam język i odwróciłam głowę.

Dylan? Brakus wenus pospolitus