- Ej! - krzyknął i zaczął mnie gonić. Pobiegłam za kanapę, Dylan jednak przeszedł przez nią i złapał mnie od tyłu, łaskocząc.
- DOBRA! PUŚĆ MNIE! SORRY! - wydarłam się, żeby mnie wypuścił.
- Chciałaś, żebym dostał zawału? - zapytał, puszczając moje ręce. Uśmiechnęłam się łobuzersko, po czym uniosłam jedną brew.
- Może. Ale nie przesadzasz z tym zawałem? - założyłam ręce na piersi.
- Coś ci chyba nie wyszło. Jakbyś się nie śmiała to bym może uwierzył. - odparł, sarkastycznie się do mnie szczerząc.
- Następnym razem mi się uda. - wystawiłam język i odwróciłam głowę.
Dylan? Brakus wenus pospolitus