A że nie miałem samochodu musiałem wziąć dzieciaka na konia. Cieszył się bardzo. Spojrzałem się dziwnie.
- też jedziesz? - spytałem live.
- jeśli się zmieszczę... - odrzekła.
Wsiadaj- podałem jej rękę i usiadła za mną. Tak we trójkę jechaliśmy pod wskaxany numer. Niestety błądziliśmy trochę , co jakiś czas czułem na sobie jakoś błysk. To było dziwne uczucie. Zawieźlismy chłopczyka do domu. Matka popłakała się ze szczęścia.
**następnego dnia*
Pijąc poranną kawę zacząlem przeglądać lokalną gazetę.
'NIEZWYKŁA PARA URATOWAŁA MAŁEGO CHŁOPCA"
Zaksztusiłem się. W tym momencie do mojego domu zadzwoniła Live
Live?