- No chodź tuu - podniosłem lewy kącik ust i wystawiłem rękę. Dziewczyna podeszła, i przytuliła mnie ponownie. Tak mocno, że aż syknełem z bólu.
- Uważaj na szwy - zaalarmowałem.
Przepraszam- dziecwynz lekko zwolniła uścisk. Ciągle we mnie wtulona stała tak jakieś 2 minuty.
- E..ej. Chyba już starczy co? - podburzyłem się trochę.
- Miałbym do ciebie proźbę. - oznajmiłem. Dziewczyna podniosła oczy.
- Jaką?
- Czy mogłabyś przez jakiś czas jeździć na El Atamanie? Zwariuje gdy będzie ciągle siedział w stajni. Chociaż na padok, ale i tak muszę przy tym być - oznajmiłem.
Jasne - zgodziłą się. Posłałem jej półuśmiech.
- Od jutra? ok?
- Okay.
***Następnego dnia***
Byliśmy w stajni. Pokazałem konia, live. Podszedłęm do niego i podniosłem głos.
- Musisz być z nim zdyscyplinowana, jest tego nauczony - odprałem
Live?