od dylana cd vanessa

Zebrałem konia, Byłem cholernie zły. Jak taka mała osoba może dać mi tyle złości. Byłem zirytowany. Jednym podciągnięciem ręki wsiadłem na Atmana.. nie mineła chwila a dziewczyna odwróciłą się do mnie, najwyraźniej zła. Była niezwykła. Pozatym, że miała różowe włosy co wprawiało mnie w jeszcze większe zirytowanie "cukierkową laleczką" To jednak była zadziorna, umiała odpyskować. Zazwyczaj gdy powiedziałem coś do kogoś automatycznie się zamykał i nie gadał nic - i tak miało być.
-Co chcesz? - spytała zirytowana.
- Wypadało by przeprosić - uniosłem jedną brew.
- To ty do mnie celowałeś!- podnosła głos. Zresztą, To że sobie wymyśliłeś że jesteś "łowcą" to nie znaczy ze masz jakieś specialne prawa. - dodała z oburzeniem.
Zacząłem się śmiać, chyba pierwszy raz od jakiś 2 lat.
- Co cię tak śmieszy? - spytała, kompletnie zdezorientowana moją reakcją.
- Tak się składa, że masz do czynienia z najlepszym łucznikiem w kraju, Dylan, do usług - ukłoniłęm się tak, jak ukłaniają się na początku zawodów konnych, Dziewczyna przewróciłą oczyma.
- Wypadałoby też powiedzieć swoje imię, - po chwili odburknąłem.