- Ląduj!
- Nie mogę! Za bardzo mnie znosi! - starałem się nie walnąć w helikopter.
- To katapulta
- Też nie działa! - w tej chwili zacząłem panikować. - Sterowanie wysiada, co ja mam robić?!
No zajebiście, radio też padło! Zacząłem spadać.
- Nie wiem czy mnie słyszycie. - zacząłem. - Ja piernicze! Po co ja się dałem w to wciągnąć?! - widząc zbliżającą się ziemię po moim policzku spłynęła łza. - Kocham cię Sky! - prawdopodobnie były to moje ostatnie słowa, więc... nagle katapulta zadziałała, w ostatniej chwili, lecz nie spadochron, runąłem na ziemię a samolot wybuchł.
Sky?