Od Live - Do Dylana (CD)

- Dylan, ale... - zaczęłam, lecz chłopak mi przerwał.
- Żadnych ale. Czekam na korytarzu, masz pięć minut na spakowanie czego tam chcesz. - powiedział stanowczo i wyszedł. Przewróciłam oczyma, westchnęłam i szybko zaczęłam pakować wszystkie pozostałe rzeczy. Wyszłam na klatkę schodową i zatkałam mu buzię.
- Nie chcę ci się narzucać, rozumiesz? - spojrzałam mu prosto w oczy. Zaśmiał się, ale po chwili odwzajemnił spojrzenie.
- Nie narzucasz się. Zrozum. Chcę ci pomóc. - odparł, takim samym, stanowczym głosem. Przełknęłam ślinę i pokiwałam głową. Poszliśmy do jego mieszkania.
- Będziesz spać u mnie w sypialni, jasne? - spojrzał na mnie może trochę groźnie? Zaśmiałam się i spojrzałam na niego.
- Nie, mówiłam ci już coś. Śpię na kanapie i mam gdzieś, co ty o tym myślisz. Żadnych ale, bo i tak się stąd nie ruszam. - powiedziałam, siadając na sofie. Założyłam ręce na piersi i nie miałam zamiaru nigdzie iść.
Podszedł do mnie, i oparł się o stolik. Zmarszczyłam brew, a następnie uniosłam ją w górę.
Uśmiechnął się, spojrzał w górę, potem znów na mnie. 
- Zabawna jesteś. - zaśmiał się. Przewróciłam oczyma, i założyłam nogę za nogę. 
- Ty też. Szczególnie jak się tak szczerzysz. Uśmiechaj się częściej. - wycedziłam z sarkazmem w głosie, co zauważył.
- Dobra. Chciałem być miły. - odpowiedział.
- Mhm. Doceniam to, ale byłeś już wystarczająco uczynny. - uśmiechnęłam się i wstałam, klepiąc moją walizkę. Przez resztę dnia rozmawialiśmy, zrobiliśmy sobie nawet wieczór kinowy. Było całkiem sympatycznie, a Dylana naszło na żartowanie. Śmialiśmy się do rozpuku, aż brzuch i kąciki ust mnie bolały. (...)
 Rano wstałam bardzo wcześnie i cicho wymknęłam się z domu chłopaka. Postanowiłam pójść na zakupy i zrobić mu małą niespodziankę. Starałam się jak najciszej ugotować dla nas śniadanie, ale, jak widać, spał kamiennym snem. Zrobiłam naleśniki, i czekałam, aż ten wstanie.
Dylanku? c: