Od Live - Do Dylana (CD)

 Powoli wstałam, patrząc na leżącego na podłodze Matthew'a. Jeszcze kilka łez spłynęło mi po policzkach. Następnie spojrzałam na Dylana. Uratował mnie... Gdyby nie on pewnie ten psychopata by mnie torturował... Albo zabił. Chłopak podszedł do mnie. Był bardzo blisko, niemalże kilka centymetrów ode mnie. Mimowolnie delikatnie się do niego przytuliłam, a on przycisnął mnie do siebie i nie puszczał, dopóki Matt nie uciekł przestraszony.
- Dziękuję... - wyszeptałam przez łzy. W końcu się od niego odczepiłam. Otarł moją łzę i zmęczony się uśmiechnął.
- Byłbym idiotą, gdybym cię zostawił. Zachowałbym się gorzej od niego. Straciłbym swoją dumę, zapewne miałbym wyrzuty do końca życia. Poza tym... Jesteś dla mnie ważna. - powiedział, znów przyciskając do mnie do siebie. Pogłaskał mnie po głowie i westchnął głęboko.
- Nigdy ci się nie odwdzięczę... - powiedziałam cicho. Odkleiłam się od niego i rozejrzałam się dookoła. Był tu kompletny bajzel. Na dodatek krwawiłam, wbił mi kawałek szkła w rękę. Ale nie chciałam mówić o tym Dylanowi. Już dość mi pomógł.

Dylan?