Od Skylar CD Erica

  W głowie miałam pełno myśli. Czy on ich pobił? Czy zabił? Czy oni coś mu zrobili? Czy on jeszcze żyje...? Nie, muszę przestać. Wstałam i ledwo poszłam do barku, gdzie nalałam sobie wody. Wypiłam pełną szklankę, po czym wstawiłam ją do zmywarki. Nagle na schodach usłyszałam kroki. Podbiegłam do drzwi, zawachałam się, bo może to ci bandyci, ale oni nawet nie znają mojego adresu. Uspokoiłam się i energicznie wyszłam na klatkę schodową. Zobaczyłam posiniaczonego Erica. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
- Jak dobrze, że żyjesz. Ale siniaki zostaną. O jeny, a nos! Masakra. Chodż do mnie opatrzę cię. - Mówiłam zatroskana. Chłopak bez słowa wszedł do mojego mieszkania. Usiadł przy barku, a ja nalałam mu coś do picia, wyjęłam plastry oraz bandaże i wodę utlenioną. - Tylko nie sycz. - nalałam mu wodę na ranę. Widziałam jego krzywy wyraz twarzy. Obkleiłam ją plastrami i owinęłam bandażem. - Na pielęgniarkę się nie nadaję. - Westchnęłam patrząc na moje dzieło. Kazałam mu zdjąć koszulkę. Tak i zrobił. Na plecach miał wielkie zadrapanie. Także polałam go wodą i opatrzyłam plastrami oraz bandażami. - Połóż się na kanapie, jak będziesz chciał to pójdziesz do siebie, ale ja cię zaprowadzę. - Eric wykonał moje polecene i wygodnie rozsiadł sie na siedzeniu. Położyłam na stoliku do kawy, napój, który wcześniej mu przygotowałam. Usiadłam na fotelu, na przeciwko jego. - Co oni ci zrobili... - ze smutkiem patrzałam na jego zakryte już rany.