Od Vanessy CD Maksa

Nie zbyt pamiętałam co się stało. Usłyszałam krzyki i odgłos bomby, odepchnęłam krzesło od siebie i schowałam się w kącie. Kawałek szkła wbił mi się w rękę. Syknęłam z bólu. Zaczęłam przeszukiwać moje ciało, dopiero po chwili ujrzałam, że pistolet wpadł pod stolik. Był dość daleko i nie mogłam dosięgnąć. Nagle rozległy się strzały, ujrzałam kogoś w kominiarkach. Dym ogarniał pomieszczenie. Usłyszałam jak otwierają kasę. Nie zauważyli mnie. Rozległy się odgłosy policyjne. Rabusie wybiegli z pomieszczenia, a ja zostałam. Jednak ostrzał nie ustał. Nagle ktoś wszedł do środka. Nie minęło długo kiedy wyprowadzili mnie z budynku.
-Tam coś było-powiedziałam.
-Gdzie?-zapytał mężczyzna.
Zanim zdążyłam wyjaśnić zaczęły wybuchać małe bomby. Zatkałam uszy i przestałam oddychać. Parę osób, pod których stopami takie urządzenia wybuchły zaczęły tracić orientacje i powoli mdleli.
Rozejrzałam się. Podeszłam do karetki, a po chwili do jednej z osób.
-Jonson, pani...
-Nie, poradzę sobie-przerwałam mężczyźnie.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili minęłam go i wskoczyłam do karetki.
-Tam nie można wchodzić!-zawołał ktoś.
Zaczęłam grzebać w apteczkach. Wyciągnęłam parę małych butelek.
-Dajcie im to-powiedziałam oddając "lek".
Opatrzyłam sobie ranę, co było dosyć bolesne, następnie stanęłam za policjanta. Potajemnie wyjęłam mu pistolet, który po chwili włożyłam za pas. Gdy upewniłam się, że nikt nie zwraca na mnie uwagi, przeszłam na drugą stronę ulicy. Stanęłam przy ścianie, obok wejścia do uliczki. Następnie weszłam w nią. Jak najszybciej wparowałam do budynku bocznym wejściem. Już na parterze wyjrzałam przez okno. Minęło chwilę, kiedy jeden z policjantów zauważył mnie. Wskazałam aby do mnie przyszedł. Miałam pewne podejrzenia, że sprawcy strzelali z okien tego budynku... opuszczonego.

Maks?