-A niby od kogo?-bąknęłam-nie mam tu zbytnio znajomych, zresztą nigdy się o to nie starałam. Z rodziną się już od dawna nie widziałam, a moi dawni przyjaciele się rozbiegli. Zostałam sama, co nigdy mi nie przeszkadzało.
Nigdy... czasem czułam tą samotność, wtedy jednak wmawiałam sobie, że inni nie są mi potrzebni do szczęścia. Przeważnie działało.
-Wiesz co?-odezwałam cię-jesteś spoko.
Maks? xD