Prawie krzyknęłam czując twardą podłogę, jednocześnie też się obudziłam. Przetarłam oczy i oparłam się na rękach. Rozejrzałam się, po czym leniwie podniosłam. Maksa nigdzie nie było, odłożyłam koc, który zsunął się razem ze mną. Powoli ruszyłam do kuchni, gdy tam weszłam byłam w szoku. Pięknie przygotowane śniadanie, same smakowitości. Stanęłam parę kroków od wejścia zafascynowana. Nie spodziewałam się, że zastanie mnie taka niespodzianka. Nagle poczułam ręce Maksa na moich biodrach. Obróciła głowę, a on stanął obok mnie.
-Jakiś ty słodki-powiedziałam.
Ten się tylko zaśmiał.
-Dziękuje-dodałam.
-Już nie gadaj tylko jedz-uśmiechnął się.
Potarłam rękami i zaśmiałam się złowieszczo. Oboje się zaśmialiśmy, nie minęło długo kiedy zasiedliśmy do śniadania. Sama nie wiedziałam od czego zacząć (...)
-Jesteś cudowny-powiedziałam biorąc gary, które po chwili zaczęłam myć.
Maks?