Od Agnes Cd. Szymona

-Tsa, przynajmniej nie taki wielki plastik z tych twoich aut- powiedziałam i przypomniałam sobie samochód rodziców. Jeden, wielki, czarny plastik.- Ale moja bryka pewnie jest popsuta. Ewentualnie głodna, gdy wrócę, będę musiała się tym zająć. Tak na prawdę to dlatego jechałam tramwajem- silnik zgasł.- Wytłumaczyłam i pokiwałam głową z niedowierzaniem, że wcześniej nie wpadłam na to, że po prostu może trzeba było po prostu zatankować...
-Ej, a gdzie tak właściwie jechałaś? Sklep masz ponoć blisko- spytał po chwili namysłu. Spróbowałam sobie przypomnieć.
-Pewnie jechałam do schroniska. Zwykle jeżdżę tam autem, bo trochę to daleko, jednak nie jestem pewna, czy taki był powód... Nadal nie mogę sobie nic przypomnieć.- Oznajmiłam. Chciałam porzucić ten temat, trochę mnie stresował. Myśl o tym, że Szymon mnie uratował oraz o tym, że ktoś mógł ucierpieć nie dawała mi spokoju. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że te pytania przypominały mi Jeffa the killera, choć nie wiem, co to miało z nim wspólnego...
Szymon?
A propos samochodu, to te milion koni mechanicznych to było tak dla jaj XD
W rzeczywistości ma niewiele ponad 400 XD