Od Agnes Cd. Szymona

Obudziłam się rano. Gdzie ja do cholery jestem?!! Leżałam na białym łóżko w pokoju w tym samym kolorze. Obok niego była jasna taca, na której leżały liczne lekarstwa, strzykawki i inne rzeczy tego typu. Gdy spojrzałam w prawo zauważyłam...Kroplówkę? Czy ja jestem w szpitalu?! Co się stało? Spróbowałam sobie przypomnieć, dlaczego tu trafiłam. W mojej głowie pojawiły się przebłyski, jednak nie wiele mi to dało. Zrozumiałam tylko, że w pewnej chwili leżałam płacząc. I tyle zdołałam wywnioskować, nie wiedziałam nawet, gdzie właściwie się tak zachowywałam oraz dlaczego. Po pewnej chwili zaczęłam boleć mnie głowa. Skronie pulsowały mi niemiłosiernie, a wzrok się zamglił. Wnet do sali weszła jakaś pani ubrana na biało. Pielęgniarka? Podeszła do mnie i biorąc jedną ze strzykawkę, przynajmniej tak wydawał się wyglądać rozmazany obiekt w jej dłoni i przez chwilę coś z nim robiła, po czym ukuła mnie w ramię. Poczekała przy mnie parę minut, aż w końcu to coś, co mi podała zaczęło działać. Nie zdążyłam nawet wybełkotać, co się wydarzyło, a ona już się przywitała.
-Witaj, jestem doktor Bell- powiedziała i wskazała dłonią na plakietkę z jej imieniem i nazwiskiem, która wisiała przyczepiona do jej ramienia.- Jesteś tu,-ciągnęła dalej- ponieważ przeżyłaś wypadek w tramwaju. Nie doznałaś zbyt dużych obrażeń, jednak rękę trzeba było zszyć. Teraz musisz tylko odpoczywać.- Skończyła swoją przemowę. Wypadek? W tramwaju?! Miałam jej do zadania tyle pytań, jednak z moich ust dobiegły tylko słowa:
-Czy mogę coś zjeść?- Jakby na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu. Zdziwiona zadanym pytaniem pokiwała głową i lekko się uśmiechnęła, po czym wyszła. Zaczęłam rozmyślać nad przeszłością. Co spowodowało wypadek? Czy tylko ja ucierpiałam? Chwila, moment... Przecież doktor Bell powiedziała mi, że mam zszytą rękę! Spojrzałam w lewo, zauważając zabandażowane ramie aż do dłoni. Wybałuszyłam oczy, jednak gdy drzwi tylko się uchyliły, przybrałam normalną minę. Zobaczyłam w nich Szymona.
-Hej, jak się czujesz?- spytał z troską. Jak mnie znalazł i skąd wiedział, że przeżyłam wypadek? Zdobyłam się tylko na blady uśmiech. Zwykle śmiałam się z życia, jednak teraz nie miałam takiego zamiaru. Przebywałam w szpitalu, nie wiedziałam co się ze mną stało oraz skąd wziął się tutaj Szymon?
-Nie narzekam.- Powiedziałam w końcu.-... Długo spałam?- Spytałam po pewnym czasie.
-Raczej całą noc, zależy ,kiedy się obudziłaś.- Uśmiechnął się, choć mówił poważnie. W jego oku błysnął cień zmęczenia, choć nie byłam tego pewna.
(Szymon?)