Od Agnes cd. Szymona

-Dobrze, dzięki, że pytasz.- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się, popijając kawę. Rozkoszowałam się jej smakiem, całkowicie zapominając o pożarze sklepu, do czasu... W pewnej chwili usłyszałam kolejne wycie- tym razem to była karetka. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk, jednak spróbowałam ukryć zaniepokojenie sprawą. W końcu oboje dopiliśmy kawę, w między czasie jeszcze trochę gawędząc, ale stwierdziłam, że zapewne jestem tu z niezbyt wyjaśnionego powodu, dlatego też wstałam i podziękowałam za kawę, po czym powiedziałam, że muszę już iść. I rzeczywiście tak było- musiałam iść do pracy...
Gdy byłam już w domu nastał wieczór. Mimo tego, że dopiero co wypisano mnie ze szpitala i byłam padnięta, szef kazał mi siedzieć w sklepie. Nie dlatego, że był wkurzony, jednak po to, bym mu pomogła. Sam nie dałby sobie rady- dzisiaj była dostawa. Na początku był mocno wkurzony, jednak po wytłumaczeniu tego, co się stało złagodniał i oświadczył tylko, żeby w takim wypadku ktoś do niego zadzwonił i poinformował o moim stanie. Byłam już po kąpieli- leżałam teraz w łóżku, a obok Mortem.
-Dobranoc, głodomorze.-Powiedziałam i pogrążyłam się w głęboki sen.
Szymon?