Weszliśmy do środka labiryntu, szliśmy powoli, trzymając się za ręce, skręcaliśmy w pierwsze lepsze 'uliczki', w pewnym momencie mój błędnik zupełnie zgłupiał i nie wiedziałem gdzie iść i w którym miejscu jesteśmy. Zatrzymaliśmy się, można było iść w lewo, prawo albo prosto. Powoli wypuściłem powietrze.
- To którędy? - spytałem.
Sky?