Od Erica c.d Skylar

Obudziłem się, znów. Miałem na nosie i ustach jakąś maskę, ściągnąłem ją i położyłem na bok. Westchnąłem przypominając sobie słowa lekarza. W sumie to nie była moja wina, co ja gadam, moja! Mogłem jechać wolniej... ale z drugiej strony, gdyby ten palant nie grzebał przy motorze... choć nie mam pewności że to zrobił. Ale co by innego mogło się stać? Pielęgniarka próbowała mnie przekonać żebym ubrał jakiś idiotyczny fartuch, oczywiście się nie zgodziłem i nie zgodzę. Nagle weszła Sky, jedyna osoba którą w tym momencie chciałem widzieć, słuchać. Usiadła na krzesełku koło mojego łóżka, po jej policzku spłynęła łza.
- Nie płacz. - złapałem ją za rękę.

Sky?