Wypuściłem Salima z klatki, wiem że jej nie lubi ale nie sposób zostawić go samego w mieszkaniu. Wszystko byłoby w strzępach. A klatkę na dużą, może się swobodnie poruszać więc krzywda mu się nie dzieje. Poza tym, zostaje tam tylko wtedy, gdy gdzieś wychodzę. Poszedłem po motor, był w fatalnym stanie dlatego od razu odstawiłem go do serwisu, za dwa dni miał być jak nowy. Zacząłem przeglądać papiery ojca, w końcu gdzieś musi mieć tą umowę. Nigdy nie miałem... odwagi? By je spalić. Na nic, nie przeszukałem jeszcze wszystkich lecz nie miałem już siły i ochoty, usiadłem na kanapie po czym głęboko westchnąłem, zacząłem się zastanawiać. Po pewnym czasie udałem się do Sky, było mi trochę głupio że tak ją olałem... zapukałem do drzwi, otworzyła. Miała lekko przekrwione oczy, chyba od płaczu, lecz pewny nie jestem. Od razu ją przytuliłem.
- Przepraszam. - szepnąłem nie odrywając się od niej.
Sky?