Od Live - Do Dylana (CD)

 Odwzajemniłam namiętny pocałunek, obejmując rękoma szyję chłopaka. Po chwili ten przytrzymał mnie w biodrach i całowaliśmy się bardzo długo. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Jednak przerwał nam szelest w krzakach. Przerwaliśmy pocałunek, a Dylan zaczął się rozglądać. Nie minęło sekundy, kiedy z krzaków wyskoczył El Ataman. Odetchnął z ulgą. Koń podszedł do niego i parsknął mu prosto w twarz. Wyglądało to, jakby widział to wszystko i był wkurzony. Zaśmiałam się.
- To było prawdziwe? - spojrzał na mnie, głaszcząc zwierzę po łbie. Przełknęłam ślinę i na chwilę zawahałam się.
- Sądzisz, że całuje się z kimś dla mnie... obojętnym? - spojrzałam mu prosto w oczy, przygryzając wargę.

Dylan?