Po całym dniu użalania się nad swoim nędznym żywotem, chcąc wyciągnąć mój notesik, spostrzegłam się, że go nie ma. Szybko ubrałam kurtkę i miałam już otwierać drzwi, lecz pod nimi zobaczyłam moją zgubę. Otworzyłam ją i szybko przekartkowałam. Na ostatniej stronie ktoś napisał ''Po co piszesz kłamstwa?''. Chyba naprawdę gorzej być nie mogło... Wyciągnęłam telefon i napisałam do jedynej osoby, którą podejrzewałam o TO.
Sorry za to wszystko. Najlepiej będzie, jak usunę ci się z życia. Nie musisz odpisywać. Po prostu przepraszam, że wchodziłam ci w drogę.
Wysłałam. Nie potrafiłam się powstrzymać przed uronieniem łzy. Albo kilku... dziesięciu. Rzuciłam telefonem o ziemię i szybko wyszłam z domu. Nie obchodziło mnie to, że było po godzinie 23, akurat wtedy o tym nie myślałam. Zupełnie nie wiedziałam też, gdzie szłam. Po prostu przed siebie. Tylko to był błąd... Wielki błąd... Poszłam boczną uliczką. Miałam dziwne uczucie, jakby ktoś mnie śledził. Gdy się odwróciłam, przystawił mi nóż do szyi i unieruchomił. Wbił mi coś w szyję i straciłam przytomność...
Dylan?