Od Maksa c.d Vanessy

Przytuliłem dziewczynę.
- Nie płacz, będzie dobrze. - szepnąłem.
Van odsunęła się lekko ode mnie a ja otarłem jej łzy z policzków. Odkluczyłem drzwi a po chwili weszli dwaj, pozostali mężczyźni. Jeden dostał z drzwi a drugi z rurki którą i ja przedtem oberwałem. Stracili przytomność, wybiegliśmy z budynku gdzie byli już moi 'koledzy' weszli do budynku. Odetchnąłem i położyłem dłoń na tyle głowy gdzie oberwałem.
- Nic ci się nie stało? - spytałem z troską.

Van?