Od Maksa c.d Vanessy

Był to Eryk. Powiedział że będzie jakiś marsz na cześć tych, co wtedy zginęli. No i prosił żeby ubrać swój mundur itp. A broń dostaniemy na miejscu. Skinąłem głową, poszedł. Usiadłem ponownie koło Van.
- O jakim marszu mówił? - spytała.
- Wiesz... pracowałem w piechocie morskiej, ale po jednej z misji... nie mogłem wrócić. No i będzie marsz dla tych, którzy wtedy zginęli. - westchnąłem.

Van?