Od Savriel, c.d Szymon

Siedziałam w parku dosyć długo, aż w końcu podszedł do mnie mój pies i zasygnalizował, że chce już iść do domu. Uśmiechnęłam się, wyciągnęłam smycz, którą zapięłam na obroży mojego towarzysza i poszliśmy w stronę wyjścia. Wyciągnęłam telefon z bluzy i spojrzałam na wyświetlacz. Była już 17.45 dlatego dosyć szybko ruszyłam w stronę mieszkania. Na miejsce dotarłam kilka minut po 18, pod domem stał już samochód mojego brata. Otworzyłam drzwi i spuściła Angusa ze smyczy.
- Matthew, jesteś - spytałam z niewielkim entuzjazmem.
- W kuchni - odpowiedział głosem, w którym nie mogłam wyczuć jakichkolwiek uczuć.
Pobiegłam w stronę pomieszczenia i zobaczyłam nową kuchenkę i Matta, który starał się ją ustawić. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął, podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Głupku. Myślałem, że coś ci się stało! Mówiłem, żebyś nosiła telefon przy tyłku - powiedział z udawanym gniewem.
- No i miałam go przy sobie, ale jak weszłam do biura Alana to go wyciszyłam - odparł śmiejąc się przy tym i uderzając chłopaka delikatnie w ramię.
- Kleił się?
- Kto?
- A o kim rozmawiamy?
- Troszkę się kleił, ale jakoś uniknęłam przytulania się do niego - zaśmiałam się widząc minę starszego brata.
- Czy ty musisz u niego pracować - zapytał z wyrzutem.
- Ktoś tu jest zazdrosny!
- No chyba mam prawo się o ciebie martwić - fuknął.
- Tak wiem, ale nie masz o co... Idziemy wieczorem do klubu? Mam dzisiaj wolne, a mam ochotę potańczyć - powiedziałam - Może w końcu uda mi się znaleźć - nie udało mi się dokończyć zdania, bo Matt się wtrącił.
- Chłopaka? No chyba nie - zaśmiał się.
- Nie chłopaka idioto!
- Dziewczynę? Jeszcze gorzej...
- Ale ty jesteś tępy. Dziewczynę, ale nie dla mnie tylko dla ciebie pacanie - zaśmiałam się i pokazałam mu język.
Chłopak przewrócił oczami i odwzajemnił gest, wskazał na pudełko z pizzą. Szybko zjedliśmy i zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Pobiegłam do swojego pokoju i ubrałam śliczną rozkloszowaną sukienkę i szpilki.


Szymon?