Od Szymona c.d Savriel

Weszliśmy powoli do budynku, wszystko było już ugaszone więc nikt problemu nie robił.
- Wiesz co, z doświadczenia powiem ci, że nie jest źle. - stwierdziłem rozglądając się po kuchni.
Dziewczyna westchnęła wchodząc w jej głąb, następnie przeczesała włosy dłonią a później schowała kosmyk za ucho.
- Beznadziejnie. - ponownie westchnęła.
W zasadzie była spalona tylko kuchenka to i tapeta w jej pobliżu. Wyszliśmy na zewnątrz, chłopaki już się zwijali, odjechała ostatnia karetka.
- To ja już pójdę. - stwierdziła.
- Mhm, cześć. - uśmiechnąłem się lekko po czym zacząłem zwijać ostatni wąż.

Sav?