Od Ashlynn

Dzień mijał spokojnie, rano byłam biegać, później poszłam do studia. Do domu wróciłam dopiero po południu, ugotowałam obiad po czym zabrałam się za jedzenie przed telewizorem. Pozmywałam, ogarnęłam mieszkanie. Dochodziła 16, a ja już właściwie nie mam co robić.
- To co Oz, może się gdzieś przejedziemy? - zaproponowałam.
Pies w odpowiedzi szczeknął kilka razy, uśmiechnęłam się i poszłam pod prysznic i założyłam czarne dresy, buty i bluzkę.
Wsiedliśmy w auto i wyjechaliśmy z miasta. [...] Wracaliśmy dość późno, dochodziła 22. Podśpiewywałam moją ulubioną piosenkę która akurat leciała w radiu, kiedy nagle coś zaczęło walić, zjechałam na pobocze i silnik zgasł.
- No i co jest? - westchnęłam. Włączyłam awaryjne światła po czym wyszłam na zewnątrz. Otworzyłam maskę, świecąc latarką. - No jasne, i co my teraz zrobimy? - skierowałam wzrok na Oza który zapiszczał. Oparłam się o auto i zaczęłam myśleć, na nieszczęście nie było zasięgu. Co się dziwić? Droga prowadziła przez las. Nagle auto które nas wyminęło stanęło na pobocze a z niego wyszedł jakiś chłopak.

Thomas?