Od Maksa

Ostatnio miałem nawał w pracy. W dodatku postrzelone ramię dlatego też musiałem zrobić sobie kilka dni wolnego. Nie chciałem tego czasu przeleżeć, miałem rozległe plany. Z samego rana wziąłem zimny prysznic, zjadłem jabłko i wyszedłem biegać. Wziąłem ze sobą psy, ostatnio nie miały za dużo ruchu, czas to nadrobić. Jako iż było naprawdę bardzo wcześnie, słońce nie wstało jeszcze do końca przez co było szarawo, a w lesie unosiła się gęsta mgła. Biegłem między drzewami ile sił w nogach.
Pewnie biegłbym tak dalej, gdyby pod nogi nie wleciał mi jakiś szczeniak. Nie chciałem mu nic zrobić, dlatego gwałtownie odskoczyłem w lewo i potknąłem się o wystający korzeń. Usiadłem i otrzepałem dłonie z piachu.
- Co ty tu robisz mały? - pogłaskałem go.
Nagle usłyszałem czyjś głos, a już po chwili zza drzew wyszła jakaś dziewczyna, szczeniak od razu podleciał do niej merdając wesoło ogonem.
- To twój pies? - spytałem.

Lena?