Od Dylana cd live

Zacząłem się śmiać.
-No proszę, taka mała, a taka zadziorna. - podnisłem lewy kącik ust. Obkręciłem trzymaną w ręce strzałę w dwóch palcach a potem ją podrzuciłem, z powrotem łapiąc. Spojrzałem na dziewczynę, która z wzrokiem jakby chciała zabić, śledziła każdy mój ruch.
- Co tu robisz? - spytałem z wredną nutką w głosie. - Jesteś daleko od miasta, tak sama?- podniosłem brew. Przyłożyłem dwa palce do ust, i zagwizdałem. Dziewczyna była zdezorientowana,  Po chwili dało się usłyszeć głośne, srogie rżenie przeszywające las. Nieznajoma zmrużyła wrednie oczy i spojżała prosto w moje. Czyniąc to samo, tajemniczo się uśmiechnąłem.
Po chwili z lasu wybiegł El Ataman w dzikim galopie, pędząc prosto na moje plecy i na wprost dziewczyny. Nieznajoma cofneła się lekko przestraszona. Koń stanął, przechodząc z dzikiego galopu odrazu do zatrzynania. Połozył łeb na moim ramieniu, przez co lekko się ugląłem pod ciężarem konia.
Spojrzałem ponownie na dziewczynę, ponownie podnosząc brew.

Live?