Oczywiście był to numer fałszywy. Musiała mieć nauczkę, numer był do brata. Wsiadłem znowu na konia i pogalopowałem do stajni.
-Dość już na dziś - odrzekłem. Wyczyściłem go, a raczej spryskałem wodą, jest już do tego przyzwyczajony - koń trudnych warunków. Po przyjeździe do miasta musiałem iść do pracy, a ponieważ było dosyć blisko, nie chciałem marnować paliwa. Kupiłem Laté w przydrożnej kafejce. W tym samym czasie byłem zanużony w telefone, szukając nowych siodeł i uprzęży dla Atamana. Co jakiś czas zerkałem na drogę czy dobrze idę. "*OKAZJA, SIODŁO Z POCHWĄ NA STRZAŁY ZA 1200 zł !*" Zaciekawiony kliknąłem w tą ofertę i dokładnie przeglądałem atrybuty. W tym momencie usłyszałem pisk. A sam sekundę później leżałem pod autem.
<Live? I patrz na charakter Dylana, bo on nie dałby numeru>