Od Erica

Dzisiaj nie mogłem spać. W sumie to nie ma co się dziwić, zmiana czasu, nowe miejsce. Niebawem na pewno się przyzwyczaję. Leżałem na wznak gapiąc się w sufit, słychać było jedynie tykanie zegara i mój oddech. Nagle Salim zaczął po mnie skakać domagając się uwagi.
- Nie dasz poleżeć, nie? - pogłaskałem go a ten zaczął mruczeć.
Niechętnie wstałem i poszedłem pod prysznic. Umyłem zęby i założyłem dresy, t-shirt i rozpinaną bluzę z kapturem.
Zjadłem szybkie śniadanie po czym założyłem Salimowi szelki, zapiąłem na smycz a w kieszeń wsadziłem kaganiec.
Salim nie gryzie, muchy by nie skrzywdził. Ale nie chciałem żeby ludzie się czepiali jeszcze bardziej. Wyszliśmy z mieszkania, wziąłem się za je zakluczanie kiedy usłyszałem znajomy głos za sobą, odwróciłem się.
- Ooo, no proszę. Cześć. - uśmiechnąłem się widząc brata.

Jonathan?