- Nie dasz poleżeć, nie? - pogłaskałem go a ten zaczął mruczeć.
Niechętnie wstałem i poszedłem pod prysznic. Umyłem zęby i założyłem dresy, t-shirt i rozpinaną bluzę z kapturem.
Zjadłem szybkie śniadanie po czym założyłem Salimowi szelki, zapiąłem na smycz a w kieszeń wsadziłem kaganiec.
Salim nie gryzie, muchy by nie skrzywdził. Ale nie chciałem żeby ludzie się czepiali jeszcze bardziej. Wyszliśmy z mieszkania, wziąłem się za je zakluczanie kiedy usłyszałem znajomy głos za sobą, odwróciłem się.
- Ooo, no proszę. Cześć. - uśmiechnąłem się widząc brata.
Jonathan?