OD JONATHANA C.D AHLYNN

Z daleka ujrzałem postać próbująca "włamać" się do mojego bloku. Byłem ciekawy kto to jest, wyglądała  na kobietę.Z każdym metrem coraz bardziej przypominała znaną mi Ashly. Ale coś było nie tak. Podbiegłem do niej, i spytałem się co się stało. Ta tylko płakała. Była pobita. Miała sine oko, oraz rozcięte usta, po których spływała krew. Poprawiłem jej włosy by bardziej widzieć twarz i skupić jej uwagę na mnie. (Była bardzo przestraszona). Obtarłem jej krew z ust, i otworzyłem drzwi klatki schodowej.
-Do mnie czy do ciebie? - spytałem, lecz nie uzyskałem odpowiedzi. Ja głupi.
Nie miałem kluczy od jej domu, a nie chciałem grzebać jej w torebce - Bóg wie co kobieta może mieć w tej "komnacie tajemnic". Weszliśmy do mnie, usadziłem ją na kanapie, zapaliłem światło i poszedłem po ręcznik. Przyłożyłem lód do osiniałego oka dziewczyny, która powoli się uspokajała. Zanosiłą się jeszcze od płaczu, widać, żę była wycięczona, samym strachem, i bólem pewnie też.
Lekko oparła się o mnie, coraz ciszej chlipiąc. W końcu to ustało. Ale do tego czasu, mnie znużyło, i także zasnąłem.

Ashlynn?