OD JONATHANA C.D ASHLYNN

-Coś musiało się stać! - podniosłem głos.  Siadaj - dodałem.
Dziewczyna lekko speszona usiadła.
- Zobacz jak ty wyglądasz - zmierzyłem ją wzrokiem.
-Kto ci to zrobił?
Dziewczyna nie odpowiadała. Więc powtórzyłem.
-KTO?!
-Nikt, Nawet jeśli ci podam kto, i tak nic nie możesz zrobić - odpowiedziała.
-Mogę, nawet nie wiesz ilę - podniosłem wzrok i spojrzałem jej w oczy.
Złapałem lekko jej rękę i odetchnąłem.
-Posłuchaj - odpowiedziałem już spokojnie.
-Może uważasz że nic nie mogę zrobić - zamknełem oczy i przełknąlem ślinę.
-Ale zobacz co oni ci zrobili. Mogą zrobić to kolejnym dziewczynom, a nawet i więcej. - ścisnąłem je mocniej rękę.
-Na przykład? - spytała.
-Zgwałcić? Wywieść? Zabić? . Mogą wszystko - spuściłem wzrok i zabrałem rękę do siebie.
-No nic - odparłem.
-To powiesz mi kto to?

Ashlynn?