od jonathana cd ashlynn

Strzał momentalnie wylwał mnie z monotonii. Wbiegłem na kortrarz i poędziłem do mieszkania znajomej mi dziewczyny. Szybko otworzyłem drzwi, w ułamku sekundy miałem ołów w moim barku. Jęknąłem przewracając się, zatrzymany bółem. Lecz zdążyłem uderzyć oprawcę, przez co upuścił broń. Złapałem ją i ponownie wstałem z krwawiącym ramieniem.
- Po cholerę tu przychodzisz!? - krzyczałem. Lekko zdezorientowany psychol nie odpowiedział.
-Pytam się kurwa! - ręka mi drżała. - Po cholerę?
- Nie znam tej pieprzonej dziewczyny! rozumiesz? NIE ZNAM JEJ! Więc się odpierdol! - ręka mi się trzęsła.
Wyperdalaj szczeniaku - krzyknąłem. Psychol uciekł w pośmpiechu z obay o postrzelenie. Byłem zły i agresywny. Mocno chwyciłem Lynn za rękę i bez słowa wyprowadziłem do lexusa,
- Siedź tu, kurwa z tobą same porblemy - krzyczałem.
Podjechałem pod szpital, wysadziłem ją, niosąc, bo by nie doszłą na salę.
Opatrzyjcie ją - rozkazałem.
Lekarz pdbiegł widząc całe zamieszanie.
- Nie zbliżaj się do mnie więcej - powiedziałem z pewnej odległości. I odszedłem z sali.
Na korytarzu, zostałem zatrzymany.
- Musimy pana opatrzyć! - krzyczeli.
Nie- odpwiedziałem. W końcu jednak by nie mieć kłopotów z prawem poddałem się bandażowaniu. Później wyszedłęm. Z tego co słyszałem, Lynn miała mieć operację. Wszedłem do jej domu i nakarmiłem psa. Później wsunąłem jej kolejną kartę pod drzwi.
"Nie zbliżaj się, jestem osobą obcą"