od jonathana cd ashlynn

Zamknąłem oczy. Wiedziałem że tak się stanie. Postanowiłem napisać list, bo cóż innego mi zostało...

" Droga Ashlynn.
Przepraszam cię za wszystko, za to, ile musiałaś cierpieć przezemnie, będę winny do końca moich dni, ale nie chcę narażać cię na więcej niebezpieczeństwa. Kontakt ze mną jest toksyczny. Przy tych słowach zaczełem płakać. Taka była prawda... ale kontynuowałem. Nie wiesz, ile już osób ucierpiało przezemnie, jaki byłem kiedyś. Moja przeszłość jest ... zła. Nie wiem jak to ująć. Korzystałem z życia, w zły sposób. Korzystałem z tego, że laski na mnie lecą. Jedna, druga trzecia, i czwarta... nie wiem ile ich było. Nie jestem idealny. Ale mówię ci to po to, byś nie widziała we mnie człowieka godnego twojego kontaktu, bo również taki nie jestem. Chcę po prostu zapomnieć o przeszłości, o tym jaki byłem, co robiłem. A ci faceci... będę ich jeszcze widział wiele razy. Ale muszę być samotny, żeby nikt nie ucierpiał. Psa nie zabiją bo to dla nich bez sensu. Jednak mnie będą meczyć. Wiem to, i nie chcę byś w tym także uczestniczyła. Po prostu..... traktuj mnie, jakbyś mnie nie znała. Proszę.
To jest moja pierwsza i ostatnia proźba odemnie. Dziękuję ci, i przepraszam że będziesz musiała mnie czasami widywać"

Zgiąłem kartę na pół i podeszłem do drzwi nr 7. Wsunąłem kartę pod drzwi, i odeszłem do swojego mieszkania. Nie miałem siły.

Lynn?