od jonathana cd ashlynn

Także dostałem czymś w głowę. Zemndlałem. Gdy się obudziłem nikogo wokół nie było. Tylko namiot. Wstałem i postanowiłem poszukac Ashley. Coś mnie niepokoiło, mimo że nie pamiętałem co działo się wczoraj. Przemierzałem las, ale nie mogłem znaleść żadnego śladu. Jednak moją uwagę przykuł bunkier. W lesie jest to dość częste zjawisko, po przeminionych wojnach. Ale ten bunkier był otwarty. To zwróciło moją uwagę. Nie było to stare, widać było świerzą ziemię naruszoną podczas przesuwania metalowych bunkiernych drzwi. Wszedłem do środka. Wybrałem pierwszy korytarz. Był dość szeroki i długi. Na końcu zauważyłem światło. Przyspieszyłem kroku. Lecz usłyszałem znajomy głos. Niepokoił mnie on. Znałem go ze złej przeszłości - oprawcy. Przestraszyłem się, a przez ciało przeszedł zimny dreszcz. Przywarłem do ściany i nasłuchiwałem. Słowa były dość niezrozumiałe, ale napewno dało się usłyszeć imię " Ashlynn". Serce przyśpieszyło. W tym momencie poczułem silne uderzenie w głowę. […] Obudziłem się na krześle. Miałem związane z tyłu ręce. Próbowałem rozpoznać, gdzie jestem. Ale bezskutecznie. Usłyszałem kroki. Był to jeden z oprawców. Zawiązał mi oczy jakąś szmatą i kazał wstać. Po głosach możnabyło poznać że dołączyło jeszcze paru. Gdzieś mnie prowadzili. W pewniej chwili usłyszałem głos. Ale nie był to głos mężczyzny.
- Ashlynn!- Krzyczałem.
- Zamknij się - dostałem w odpowiedzi od oprawców. Ale nie przestawałem. Za kolejną próbą nawiązania kontaktu z dziewczyną dostałem w brzuch. Przerażający ból sprawił że się skuliłem. Głośno jęknąłem. Wprowadzono mnie do sali, już z daleka słychać było łkanie ale teraz było bardzo głośne. Odwiązano hustę, odkrywając mi widoczność. To co tam zobaczyłem złamało mi serce. W rogu sali siedziała skulona dziewczyna, miała związane ręce, na sznurze który prowadził do słupa na środku pomieszczenia. Wyrywałem się, krzycząc jej imię. Ale oprawców było więcej, a mojej siły za mało.
- Kiedyś nam zwiałeś, pamiętasz? Siedzieliśmy w więzienu, a to wszystko przez ciebie - podniósł głos.
- Teraz, chcemy zemsty. Usłyszałem że kicasz z jakąś panienką... - żucił ochydne spojrzenie na Ashlynn.
- Więc teraz w ramach zemsty skrzywdziny ci bliską osobę - zaśmiał się.
- A ty na to wszystko będziesz musiał patrzeć!- krzyknął mi w twarz.
*- Nic nie możesz jej zrobić - wypowiedziałem to szalenie zimnym głosem.
- Ależ mogę, ... wszystko. - odpowiedział. Podszedł do Ashly i chwycił ją za twarz.
- Tylko szkoda by taka piękna twarzycza się zmarnowała - powiedziawszy to, przejechał ręką po jej udzie. Ta, zaczeła głośniej płakać i się kulić.
- Zostaw ją do cholery - krzyknąłem. Wtedy oprawca podszedł do mnie i kopnął w żebra.
Zwiłem się lekko z bólu.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić gówniarzu - krzyknął.
- Zresztą, ty czy ja, dla niej to nie zrobi róźnicy. I tak byś wybzykał, tak jak inne przedtem....
Na te słowa nie wytrzymałem. Krzyczałem chyba wszystkie przekleństwa jakie znam. Aż do momentu, gdy dostałem pożądnego kopniaka. Patrzyłem się na Ashly niemal cały czas. Łzy napływały mi do oczu. Płakałem jak głupi. Dobrze wiedziałem co mogą zrobić ci ludzie. I co ona musi przezemnie przechodzić...
Jeden z oprawców podszedł do kulącej się Ashly. W tym momencie któryś pociągnął mnie za włosy, tak, bym widział dziewczynę. Oprawca podszedł do niej, chwycił twarz i 'brudno' pocałował.
- NO KURWA ZOSTAW JĄ! - krzyczałem. Człowiek, który stał najbliżej mnie, uderzył mnie w nos. Zaczeła lecieć mi krew. Ciągnięty za włosy i trzymany za ręce, podprowadzono mnie do naprawdę przerażonej Ashley. Pochylono mnie tak, że prawie dotykaliśmy się twarzami.
- Pocałuj ją! Z języczkiem! Bo i tak nie zaruchasz! - krzyczeli ze śmiechem. Dla mnie oni nie istnieli, patrzyłem w oczy Ashlynn.
- Przepraszam - powiedziałem szepcząc, ze lzami w oczach i bólem w sercu. Nie mogłem nic zrobić.
- No kurwa pocałuj ją! - krzyczeli.
Odwróciłem do nich głowę, i głosem pełnyn pogardy powiedziałem:
- Sam się pocałuj, najlepiej w dupę.
Oprawca się wkurwił. Odepchnął mnie, niestety reszta zdążyła do mnie podejść i ponownie złapać.
Oprawca zaczął ją całować, dotykać, i rozbierać. Wyrywałem się, krzyczałem , i płakałem jak idiota.
- Zostaw ją!
- KURWA MASZ MNIE! MNIE TORTURUJ!
- Ona jest niewinna...
Traciłem siły, a głos odmawiał mi współpracy.

Ashlynn? Mam nadzieję że przesadzam o:
-