Od Vanessy CD Maksa

-Głupia nie jestem-mruknęłam.
Zostawiłam chłopaka samego. Wróciłam do domu gdzie wzięłam duży kubeł lodów i rozłożyłam się na kanapie.
Był wieczór, nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Przekręciłam oczami poirytowana i odłożyłam prawie pusty kubeł lodów. Tak mozolnie, że bardziej się nie dało podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i po krótkiej chwili ją nacisnęłam. Gdy wyjrzałam na zewnątrz zobaczyłam, że nikogo nie było. Żarty sobie robią? Złapałam sweter i założyłam kapcie. Następnie wyszłam przed dom. Nagle coś piknęło, a na mnie spadła siatka. Zaczęłam się rzucać, ale wiedząc, że to nic nie da przestałam. Zaczęłam szukać końca, aby to z siebie ściągnąć, gdy ktoś walnął mnie w głowę.

Obudziłam się przywiązana do krzesła. Żarty jakieś? Podniosłam spuszczoną głowę i otworzyłam lekko oczy. Oślepiło mnie światło, a gdy się do niego przyzwyczaiłam zobaczyłam, że jestem w niedużym pustym pokoju. Dopiero po chwili zauważyłam jakiegoś mężczyznę stojącego w cieniu przy ścianie. Powoli do mnie podszedł.
-Witaj-powiedział.
-Czego?-warknęłam.
Ten zaśmiał się głośno, a echo rozniosło się po pomieszczeniu.
-Widzisz.. dzisiaj bardzo dobrze się spisałaś-mówił.
-Albo mówisz prosto z mostu albo spie*dalaj-mruknęłam.
-Prosto z mostu? Widzisz nie podobała mi się twoja spostrzegawczość-odparł.
-A mnie to gówno obchodzi.
Podszedł do mnie.
-Może trochę grzeczniej-oznajmił nachylając się nade mną.
-Grzeczność to ty sobie możesz w dupę wsadzić-warknęłam plując na niego.
Ten wytarł swoją twarz i walnął mnie z liścia. Moja głowa automatycznie przekręciła się w bok. Syknęłam z bólu. Zwróciłam głowę w jego stronę i spiorunowałam go wzrokiem. Nagle usłyszeliśmy strzały. Mężczyzna zaczął mnie rozwiązywać, złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć. Zaczęłam się drzeć, ale ten mi zakrył twarz. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie mogłam. Wyprowadził nas na korytarz. Skręciliśmy w prawo i weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Tam porywacz zaczął mnie całować i rozbierać.

Maks?
Tylko nie kończ szybko ;p