Od Live C.D Dylana

Spojrzałam na chłopaka zaciekawiona. On po chwili odwrócił się i również popatrzył na mnie. Nim ruszył, dał mi znak głową, abym się go trzymała. Przytrzymałam się go w pasie, aby nie upaść. Dylan kazał koniu przyspieszyć, a ja lekko się zachwiałam. Chłopak gwałtownie przeniósł spojrzenie na mnie i przytrzymał swoimi rękoma moje. Spuściłam wzrok, delikatnie się rumieniąc. Po chwili byliśmy jednak przy parkingu. Zatrzymaliśmy się. Zeszłam z konia i z dołu spojrzałam na niego.
- Dzięki... - powiedziałam szybko i odeszłam. Gdy się odwróciłam, patrzył na mnie jeszcze przez chwilę a potem bez słowa odjechał. Wsiadłam do auta i pojechałam do kawiarni, aby coś zjeść. Potem miałam w planach pójść do schroniska. Przez cały czas rozmyślałam o Dylanie... Byłam kochliwą osobą, jednak zauraczałam się zazwyczaj z wyglądu, rzadko prowadziło to... Do czegoś więcej...
Wyszłam z samochodu, zamykając go. Weszłam do kawiarni i zajęłam wolny, dwuosobowy stolik obok okna. Zaczęłam przeglądać menu, nie wiedząc, co wybrać. W końcu przyszedł kelner.
- Poproszę... em... sałatkę owocową. - zdecydowałam na poczekaniu. Facet zanotował to, i ponownie spojrzał na mnie.
- Coś do picia? - zapytał.
- Sok jabłkowy. - odparłam, zamykając kartę dań i spuszczając wzrok. Mężczyzna odszedł i zniknął za drzwiami kuchni. Gdy niedługo potem przyszedł, zjadłam moje danie i wyszłam z kawiarni. Jak zamierzałam, tak zrobiłam. Wsiadłam do auta i pojechałam do schroniska. Wzięłam smycz oraz przysmaki od pracowniczki i otworzyłam jedną z klatek. Był tam rudy kundelek z białą plamą na oku oraz blizną, na łapie. Od razu do mnie podbiegł uszczęśliwiony. Uśmiechnęłam się i przypięłam mu smycz. Wyszłam z nim do najbliższego parku, potem nieco zboczyłam z trasy, idąc do lasu obok plaży. Z dala zobaczyłam znajomą sylwetkę. Nieco się zdziwiłam, ponieważ chłopak, podjeżdżając bliżej, zszedł ze swojego wierzchowca i podszedł do mnie.
- Proszę, znowu się spotykamy. - powiedział, zachowując dziwnie poważny, na pozór wyraz twarzy.
- Tak. Widzę, że się cieszysz, że mnie widzisz. - odparłam, odgarniając włosy z twarzy. Wyszczerzyłam się sarkastycznie, ze wzrokiem utkwionym w jego intrygujących oczach.

Dylan?