Od Live - Do Dylana (CD)

- Eem... To ja może wyjdę...? - powiedziałam cicho i wybiegłam z sali. Usiadłam na krześle przed salą, w której leżał Dylan i czekałam. Po chwili pielęgniarka wyszła również i podeszła do mnie, patrząc na mnie błagalnym, ale i zmęczonym wzrokiem.
- Mogłaby pani uspokoić swojego chłopaka? - zapytała błagalnym tonem. Otworzyłam szeroko oczy i aż wstałam. 
- To nie jest mój... - nie dała mi dokończyć.
- Proszę mi pomóc. Nie może w takim stanie wyjść do domu. A on zapiera się, że nie zostanie w szpitalu... - odpowiedziała zrezygnowana i odeszła. Wzięłam głęboki wdech i wydech, i weszłam do sali, w której leżał chłopak. 
- Dylan. - pierwszy raz użyłam jego imienia. Przeniósł wzrok na mnie, ubierając koszulkę, a ja powiedziałam to tak ostrym tonem, że się zdziwił.
- Słucham? - odparł obojętnie. Przełknęłam ślinę.
- Nie możesz wychodzić ze szpitala. Potrącił cię samochód... Jeśli nie zostaniesz w szpitalu możesz się wykrwawić... i... - urwałam. Wbiłam wzrok w ziemię.
- Owszem, mogę. - odpowiedział. Przewróciłam oczyma i założyłam ręce na piersi. W końcu nie wytrzymałam i, trzymając go za ramię posadziłam na łóżku. 
- Ale zostajesz. - powiedziałam pewnym siebie tonem. On też przewrócił oczyma.

Dylan?