Od Nadii do Maks'a

Zegar wskazał 8:00. Miałam półtorej godziny, aby się ubrać, umyć, zając się psami i wyjść do pracy. Pośpiesznie wyjęłam z lodówki mleko i zalałam nim płatki, tak będzie najszybciej - pomyślałam. 
Nie minął kwadrans, a już byłam gotowa do wyjścia z Venus i Heroe. Wszycy nakarmieni, wyszliśmy do pobliskiego parku. Nigdy nie wyjdę z zdziwienia, jak szczeniak i dorosły doberman mogą się dogadywać... Rozmyślając, nagle wpadłam na wysokiego mężczyznę. Na oko był w moim wieku.
- Ojć, najmocniej przepraszam - zaczęłam zakłopotana.
- Nic nie szkodzi - Chłopak uśmiechnął się dając mi znać, że przecież nic się nie stało.
Odwzajemniłam uśmiech. Przez to wszystko zapomniałam nawet, że przecież muszę lecieć do pracy; pożegnałam się i już miałam iść, gdy Maks - tak się przedstawił - zapytał, czy przypadkiem po pracy zechcę się z nim spotkać w pobliskiej kawiarni. Na początku kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, ale po chwili odpowiedziałam, że z chęcią. Godziną umowną była 16:30.

Maks? Kompletnie nie wiem, jak to zacząć xd