Od Vanessy CD Dylana

Wbiegłam do stajni. Podeszłam do boksu Czempiona, po czym wyjęłam z torby jabłko. Następnie podałam je ogierowi i go wypuściłam. Koń zjadł owoc ze smakiem, po czym wyszedł. Poklepałam go po szyi i wskoczyłam na jego grzbiet. Po chwili wybiegłam ze stajni jak wiatr. Nachyliłam się nad Czempionem i objęłam go. Koń pędził razem ze mną na grzbiecie przez las. Nagle ujrzałam zarys człowieka z łukiem, a po chwili rżenie konia. Nie minęło długo kiedy mój wierzchowiec stanął dęba. Jako, że trzymałam się go mocno, nie spadłam, a zauważyłam innego konia, w podobnej pozycji. Po chwili obaj wylądowali na ziemi rżąc na siebie. Odetchnęłam cicho i normalnie siadłam na ogierze. Wtedy też ujrzałam jakiegoś chłopaka z łukiem. Musiał mnie wziąć za zwierzynę, bo jak zauważyłam wcześniej celował do mnie. Oboje nie spodziewaliśmy się, że spotkamy tu kogoś, o czym świadczyła jego mina. Czempion tupnął i zarżał głośno, nieprzyjemnie. Pogłaskałam go uspokajając. Zeskoczyłam z wierzchowca, który dalej się rzucał.
-Spokojnie-szepnęłam miłym dla uszu głosem-ciii.
Jego oczy skierowały się na mnie, a ja się uśmiechnęłam. Oddech konia uspokoił się, tak jak jego ciało. Cicho rżnął i przystawił bardziej pysk do mojej ręki. Pogłaskałam go czule. Gdy udało mi się go uspokoić skierowałam wzrok na chłopaka nic nie mówiąc.

Dylan?