Zaśmiałam się cicho.
-Bo dobra, dobra-powiedziałam.
Zadzwoniłam, włączyłam na głośnomówiący i wyrecytowałam co Maks mi kazałam. Chwila ciszy... " Ymm... tak, tak.... yyy.. już otwieram, przepraszam, do widzenia"-odpowiedział człowiek. Gdy tylko się rozłączył wybuchliśmy śmiechem.
-O boże! To było dobre-powiedziałam.
-Nom... wyzwanie-odparł Maks.
-Zatańcz makarenę-zaśmiałam się.
"Wezmę pytanie" - pomyślałam, w końcu nie będę brała tylko wyzwania.
Maks?