-Ja by ci ni radziła-szepnęłam.
-Van...-zaczął Maks.
-Maks... zrób to dla mnie i nie idź-powiedziałam-nie chcę aby coś ci się stało.
Chłopak westchnął.
-Niech ci będzie-oznajmił.
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech zadowolenia, którego w ciemności nie było widać. Popchnęłam Maksa, tak aby leżał, a sama położyłam się obok.
-Cooo robimy?-zapytałam gapiąc się w czarny sufit.
Maks?
Ehh...