Od Agnes cd. Szymona

-Cześć!- Odparłam zdyszana.- Gdzieś w pobliżu podpalił się sklep, zastanawiałam się, czy jesteś tam i przyszłam sprawdzić...- Tłumaczyłam. Nie miałam odpowiednich słów w głowie. Byłam zmęczona i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że być może Szymon także potrzebuje chwili dla siebie. Mimo tego cieszyłam się, że go zobaczyłam. I to bardzo, tylko dlaczego..? Trudno, nie tym teraz powinnam zawracać sobie głowę. Stoję u progu mieszkania przyjaciela tylko po to, by zobaczyć, czy pojechał zgasić pożar w sklepie.
-Właśnie słyszałem syreny...- Odparł nieco zdziwiony moimi nagłymi słowami.- Chcesz może wejść?- Spytał po chwili. Czemu nie?
-Jeśli nie jesteś zmęczony.- Oznajmiłam z uśmiechem. Chłopak parsknął śmiechem i odsunął się na bok, ręką pokazując, bym weszła.- Dzięki!- Odparłam z entuzjazmem. Już prawie zapomniałam, że przyszłam tu po to, by powiedzieć, że wybuchł pożar. Tymczasem Szymon zaczął robić nam kawę.
Szymon?