- O cholera... - mruknąłem widząc leżącą kobietę. - Spokojnie. - przytuliłem płaczącą dziewczynę.
Kobieta na pewno nie żyje, nie trzeba nawet sprawdzać. Leżała w ogromnej kałuży krwi. Cały czas przytulając dziewczynę powoli wycofaliśmy się z łazienki. Gdy się uspokoiła, zadzwoniliśmy na policję i pogotowie, tak było trzeba. Nie musieliśmy jechać na komisariat, nic nie widzieliśmy.
- Hej, misiu... spokojnie. - ponownie przytuliłem dziewczynę widząc jak jej się trzęsą dłonie.
Sky?