Kazał reszcie wyjść, pod rękawem, przy dłoni miałem schowany nożyk. Przez cały ten czas usiłowałem go wyjąć, w końcu mi się to udało. O mało co nie spadł. Rozciąłem sznurek, gdy ten zaczął ją szarpać, chwyciłem krzesło po czym bez wahania rozbiłem go na głowie oblecha. Zamknąłem drzwi na klucz, po czym oparłem kolano o klatkę piersiową faceta aby nie mógł wstać.
- Wiesz co się z takimi robi na Słowacji? - wycedziłem podnosząc swój sztylecik.
Van?