Od Szymona c.d Savriel

Spojrzałem na Willa po czym również poszliśmy w swoją stronę. Zrobiliśmy jeszcze rundkę wokół parku po czym wróciliśmy do domu. [...] Miałem dziś nocną zmianę, pożegnałem się z Willem, zamknąłem dom i pojechałem w stronę remizy. Przebrałem się i dosiadłem do chłopaków którzy grali na konsoli. Spokój przerwało wezwanie, wsiedliśmy w wóz i pojechaliśmy na miejsce. Było tam strasznie dużo dymu, w jednym z mieszkań zapaliła się kuchenka. Kilku z nas założyło maski i weszło do budynku, inni gasili pożar. Podzieliliśmy się, każdy wziął kilka budynków, trzeba było w razie czego wyprowadzić ludzi. Rozejrzałem się, było tu chyba najwięcej dymu, pewnie przez otwarte okna. Nikogo tu nie było, już miałem wychodzić kiedy usłyszałem kasłanie. Za kanapą leżała dziewczyna, szybko odsunąłem rzecz i kucnąłem koło niej. Jak się okazało była to Savriel. Ściągnąłem swoją maskę i oddałem ją jej.
- Możesz i-iść? - spytałem, również mnie zaczęło dusić.
Ta skinęła lekko głową. Pomogłem jej wstać po czym wyprowadziłem ją z budynku.
- Gdzie karetka? - spytałem.
- Zabrali kilku, za 10-15 minut będzie. Zajmij się nią. - rozkazał.
Skinąłem jedynie lekko głową, odeszliśmy kawałek dalej, gdzie było mniej dymu. Dziewczyna chciała mi już oddać maskę.
- Nie, musisz jeszcze trzymać. - uśmiechnąłem się lekko.

Sav?
Załóżmy że byłaś podlać kwiatki koleżanki bo wyjechała xd